Piąteczek. Ostatni majowy piąteczek. Jeszcze tylko miesiąc do wakacji! I 22 dni do koncertu Paula McCartneya w Warszawie! :D
Dziś pokażę wam, jak mój odwieczny perfekcjonizm nie pozwala mi zostawić czegoś tak, jak jest. Będę poprawiać, dopóki w moich oczach nie będzie git. Niestety często lepsze jest wrogiem dobrego...
Otóż w związku z tym, że ostatnio robiłam charmsy na zamówienie (kto czyta ten wie), patrząc na nie po dniu lub dwóch stwierdzałam, że tak być nie może. No i poprawiałam.
W kolejności od najstarszych do najnowszych:
(To czwarte ciastko było najpierw tak samo cieniowane jak to trzecie, ale w świetle żarówki się wydawało jakoś nierówno na brzegach, to poprawiłam. A potem się okazało, że jakieś mega ciemne wyszło w środku o.O)
(Na drugim pączku zielony wyszedł za ciemny, a na trzecim za jasny. Argh.)
Postęp (chyba) jest :) Tylko zabrakło mi sznurka do bransoletek. I tusz się w drukarce skończył :(
Świetnie widać efekty twojej pracy. Coraz lepsze!
OdpowiedzUsuńRobisz przepiękne rzeczy, chyba też spróbuję "stworzyć" coś z modeliny :D
OdpowiedzUsuńPostęp jest ;) Te pączki są świetne!!!
OdpowiedzUsuńJest postęp jest- uwielbiam toje ciasteczka! C:
OdpowiedzUsuńPrześliczne ! :D
OdpowiedzUsuńWidać postępy ;)
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej Ci idzie. : ) Ładne. : )
OdpowiedzUsuńOj tam za jasne, za ciemne - super są! :D
OdpowiedzUsuń